07.12.2010 09:57
0

Koła zapasowe

Autor: Robert I. Bielecki

Kiedy zapytacie kierowców czy wymienili już opony na sezonowe, wielu odpowiada tak. Praktycznie zawsze mają na myśli 4 koła i zapominają o zapasowym.

Zapasowe koło - pomoc w razie potrzeby.

Jeśli nie złapiemy gumy nie ma problemu. Co jednak stanie się kiedy uszkodzimy oponę, np. wjeżdżając w przykrytą śniegiem dziurę w jezdni albo najedziemy na schowany pod białym puchem krawężnik?

Zakładamy zapasowe koło i problemy wcale się nie kończą. Na suchej jezdni przy delikatnym ruszaniu, zwykle nie ma większych problemów. Zupełnie inaczej jest na zamarzniętej, ośnieżonej czy nawet mokrej nawierzchni. Jeśli letnia opona trafiła na oś napędową w samochodzie przednionapędowym to w czasie ruszania i dynamiczniejszego rozpędzania auto ściąga na bok - ten z zapasowym, ślizgającym się kołem, jeśli koła są jednakowej wielkości (zwykle różnią się nieco). Jeśli nie jest bardzo ślisko, to do delikatnej jazdy (np. do najbliższego serwisu ogumienia) wystarczy, ale niekiedy na drodze jest kilka czy kilkanaście cm śniegu. Trzeba pamiętać, że nawet jeśli się da się jechać, to łamiemy przepisy i w razie kolizji albo wypadku ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania, względnie domagał się będzie zwrotu kosztów likwidacji szkody. Powód - auto miało różne opony na jednej osi.

Najgorzej jest w czasie hamowania i skręcania. Nic dziwnego, skoro na tej samej osi mamy koła o zupełnie innej przyczepności, szczególnie kiedy opona na inny sezon trafiła na oś tylną w aucie przednionapędowym (dominująca większość aut na naszych drogach). Auto nie tylko inaczej skręca w prawo i w lewo, ale utrata stabilności następuje nagle, a na odzyskanie przyczepności, czy wyjście z poślizgu, potrzeba więcej miejsca niż normalnie. Różnice w prędkości bywają bardzo duże, np. na skrzyżowaniu, na którym bez problemu skręcaliśmy prostopadle w prawo z prędkością 25 km/h, teraz będziemy mieć problem przy 20 km/h. Pół biedy na nizinach czy na pustej prostej drodze. W terenie pagórkowatym czy górzystym na śniegu na ogół nie da się podjechać pod górę na jednej oponie letniej. Jeszcze gorzej ze zjazdem w dół, w dużym aucie nawet 10 km/h bywa za szybko. A mocniejsze hamowanie prowadzi do obracania się pojazdu.

Czy piąta opona musi być taka sama?

Ze względów bezpieczeństwa przepisy narzucają wymóg jednakowych opon na kołach jednej osi. Dopuszcza się użycie koła dojazdowego, ale dojazdówki, w które fabrycznie wyposaża się samochody, mają opony letnie i formalnie nie nadają się zatem do użycia, jeśli jeździmy na ogumieniu zimowym. W praktyce nawet taka sama opona o różnym stopniu zużycia nie gwarantuje stabilności pojazdu, ze względu na inną głębokość rowków bieżnika, np. 5 i 8 mm. Dzięki identycznemu profilowi to jednak zawsze najlepsze rozwiązanie w sytuacji kiedy nie możemy wymienić dwóch opon na jednej osi. W przypadku dojazdówki należałoby założyć na nią oponę zimową, a najwygodniej kupić drugą dojazdówkę na zimę. Ponieważ z dostępnością takiego ogumienia bywają problemy, może się okazać, że w zimie trzeba będzie wozić pełnowymiarowe piąte koło w bagażniku. Kłopot niewielki w porównaniu z niebezpieczeństwem jazdy na jednej oponie letniej. Pamiętajcie tylko o zabezpieczeniu koła przed przemieszczaniem się – zapięcie pasami ściągającymi (dostępne w sklepach motoryzacyjnych) do uchwytów w podłodze bagażnika.



Komentarze